5.05.2015

Rozdział 13.




Jace.






Bez przerwy krążę po korytarzu przed sypialnią. Magnus już od dobrej godziny bada Clary. Z chęcią bym tam teraz wparował i zobaczył, co tam robią. Od czasu do czasu dochodzą mnie dźwięki cichego szlochu mojej najdroższej. Serce mi się łamie na ten odgłos.

- Jace uspokój się. - Odwróciłem się do mamy.

Kobita w szlafroku opatulona rękami w pasie stara się być dzielna, ale wiem, że się boi o synową. Ojciec nadal jest w sali Anioła na naradzie. Nie chce nic mi powiedzieć. Wiem, że i tak się w końcu tego dowiem.

- Uspokój się? Mamo, oni są już tam dobrą godzinę, a Magnus nie chce mnie wpuścić ani powiedzieć co dolega mojej żonie! - Warknąłem, wyrzucając rękoma w górę.

- Wiem skarbie, ale sądzisz, że przeszkadzając, im coś zdziałasz? - Pod jej wzrokiem się ugiąłem.

- Nie, ale...- Spuściłem wzrok.

- Żadnego, ale.

Chciałem coś powiedzieć, lecz Celine podniosła ostrzegawczo palec nie dając mi nic więcej powiedzieć. Ona ma rację. Na razie nic nie zdziałam. To takie beznadziejne uczucie. Bycie bezradnym.

- Teraz marsz na dół. - Spojrzenie miała ostrzegawcze. Ta kobieta mimo pozorów bywa straszna.

Przypomina mi się jej wysiłki do tego, abym w końcu założył garnituru na własny ślub. Zajęło jej to kilka dni, ale się udało. Sądzę, że było wato. Mo mętu, w którym ujrzałem Clary w tej złotej sukni nie zapomnę nigdy, a zwłaszcza tego, co wtedy czułem. Szczęście, dumę zachwyt. Wszystko naraz.

- Tak mamo. - Spuściłem głowę i ruszyłem do salonu.

Nie minęło pięć minut, nim Czarownik zeszedł do salonu z głupim uśmieszkiem. Ten widok tknął mnie.

- Mam się bać? - Mruknąłem, spoglądając na niego.

Z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Jest jak zawsze radosny i mało poważny. To jest naprawdę wkurzające.

- To zależy? - Posłałem mu pytające oraz zabójcze spojrzenie. - Mogę ci jedynie pogratulować! - Pisnął radośnie. TO było straszne.

- Magnus...? - Mój głos drżał. Nie wiedziałem czego się mam spodziewać.

- Żadne Magnus ty mój tatusiu. - Zatkało mnie. On żartuje czy naprawdę zostanę ojcem?!

Nagle usłyszałem tłoczące się szkło w kuchni. Odwróciłem się i zobaczyłem mamę, a do okoła niej pełnio szkła. Kobieta zaczęła przykładać rękę do ust.

- Clary jest w ciąży?! - Pisnęła radośnie.

- Na to wygląda. Bułeczka będzie mamusią. - Odrzekł Magnus. - Ale...

- O najświętszy ITHARIEL, to fantastyczna wiadomość. Już myślałam, że nie doczekam się wnuków. - Weszła mu w zdanie. - Muszę od razu zawiadomić Stephana!

- Celine, to faktycznie dobra wiadomość. - Zaczął szatyn. - Jest mały problem.

Przyglądałem się ich rozmowie. Ton i jego reakcja jednak mnie zbiły już z tropu.

- Magnusie nie strasz mnie! - Pisnęła mama, a ja zastanawiam się, o co mu chodzi.

- Musicie widzieć, że ciąża Clarissy będzie szybka i bardzo bolesna. Płód rozwija się w ekstremalnym tempie. Może nawet zagrażać jej życiu.

Nie wierzę w to, co mówi!

- Jak to zagraża jej życiu?!- Wybuchłem, podnosząc się z kanapy. To nie może być prawda! Moja Clary.

- Magnusie wytłumacz nam, o co chodzi. - Blondynka zabrała głos.

Mężczyzna westchnął i przewrócił oczami. Jego kocie źrenice wyglądały przy tym zabawnie. Chciałem zareagować na tę reakcję, ale coś w środku mnie hamowało.

- Jak wcześniej już mówiłem. - Zaczął Czarownik, dając nam dobitnie znać, że mu się tego nie chce. Zignorowałem to. -Clary ciąża jest niebezpieczna i będzie trwała bardzo krótko. Płód może zagrażać jej życiu...

- CO masz przez to na myśli? - Przerwałem mu.

Magnus wziął uspokajający oddech. Spojrzałem na mamę, która była zszokowana.

- Jak byś nie przerywał, to byś się już dowiedział. - Mężczyzna uśmiechną się zadziornie.

- Magnusie! - Opamiętała go kobieta.

- No już dobrze... No więc... Jak zapewne wiecie w żyłach Clary płynie znacznie więcej Anielskiej krwi niż u innych Nocnych Łowców.

- Do czego zmierzasz?

- Jak tak będziesz mi przeszkadzał, to się niczego nie dowiesz. - Posłałem mu groźne spojrzenie. - Okej! Tylko przestań tak na mnie patrzeć! To jest przerażające.

-Możesz kontynuować?

- Na czym to ja... a tak. Przez tę krew płód jest bardzo silny i się rozwija znacznie szybciej. Ciąża Clarissy będzie dość bolesna. Powinna odpoczywać i na siebie uważać. Będę wpadał co jakiś czas, aby wszystko obserwować i badać tę dwójeczkę... Dwójeczkę. - Czarownik się roześmiał. - Naprawdę nie łapiecie? - Uniosłem brwi. Tylko jemu by się zebrało na żarty w takiej chwili. No może czasem mi się coś takiego zdarza, ale mam wystarczająco dużo w sobie taktu. Dwójeczka! Sam się roześmiałem. - No widzisz?! Śmieszne no nie?!

- Chłopacy! - Uniosła się mama.

- Wypraszam sobie. - Zaczął Magnus. - Mam już ponad czterysta lat. Jestem mężczyzną!

Blondynka przewróciła oczami.

- Magnusie mam jedno pytanie. - Spojrzeliśmy na Celine. Magnus pokiwał głową na znak zrozumienia. - Wiesz może, jaka to płeć?

- Owszem. Ciąża jest wystarczająco zaawansowana, aby stwierdzić... O jaki ładny wazonik. - No chyba zaraz go rozszarpię.

- Magnus!!!

- No już. Będziesz miał synka. Pasi?

- Synka? - Powtórzyłem to słowo z dumą.

- No może córeczkę. - Ten idiota jest taki...

- Magnusie. - Upomniała go kobieta.

- Albo oboje. - Zaczął majtać brwiami i obić głupi uśmieszek.

- Magnus!!! - Odezwaliśmy się równocześnie z mamą.

- Tak brzmi moje imię.

Nie wytrzymałem i chwyciłem z szafki sztylet. Broń przyłożyłem do szyi mężczyzny.

- Nie wygłupiaj się, tylko gadaj! - Warknąłem.

- Jace! - Pisnęła mama.

Odłożyłem sztylet i rozłożyłem się na kanapie.

- Będziesz miał syna! Pasuje?! - W ściekł się Czarownik. - Widzisz, co zrobiłeś? - Zaczął przeglądać marynarkę wysadzaną diamencikami. - Zniszczyłeś ją!





Clary






Nagle usłyszałam, jak drzwi sypialni się otwierają. Miałam za ciężkie powieki, aby je rozchylić, ale wszystko świetnie słyszałam. Ktoś się zbliżał do mnie. Czułam na sobie czyiś wzrok. Jeszcze kilka kroków i czyjaś ręka dotyka mojego brzucha. Już wiedziałam, że to Jace.

- Nie mogę uwierzyć, że zostanę ojcem. - Chwila ciszy. - To takie nie realne. - Cały czas szeptał.

Uśmiechnęłam się na myśl Jace'ego z małym chłopczykiem na rękach.

- Postaram się być dobrym ojcem. - Szepnął z ustami przy moim lekko obolałym brzuchu.

Zmusiłam się, aby rozchylić powieki. Mój mąż wpatruje się w mój brzuch jak zahipnotyzowany. Wygląda tak uroczo i do tego ma ten swój uśmiech dumy i zadowolenia.

- I takim będziesz. - Szepnęłam do niego.



Wiem, że krótki, do bani i w ogóle, ale tak wyszło.

Przepraszam za wszystkie błędy. 

Pragnę was poinformować, że zbliżamy się do końca.


Zachęcam do komentowania!!!

5 komentarzy:

  1. Rozdział BOSKI i taki AAWWWWW <3 ALE (!!!!!) co masz na myśli mówiąc, że zbliżamy się do końca??!! Jak to?!! Czy ja mam umrzeć?!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulino Patrycjo, ty i twoja głowa niesamowitych pomysłów zostałyście nominowane do LBA! Więcej: http://diabelskie-maszyny-inna-historia.blogspot.fi/2015/05/lba_5.html

      Usuń
  2. Mały Jace słodziutko
    czekam na next <3333

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ty mówisz? Rozdział MEGA. Jace będzie tatusiem.

    OdpowiedzUsuń

Menu