Wiem, że strasznie długo czekaliście na ten rozdział, a ja wstawiam coś takiego, ale naprawdę nie miałam żadnego pomysłu oraz checi i do tego wszystkiego szkoła, ale cóż dziś spięłam tyłek i postanowiłam dodać swoje wypociny.
Moim zdaniem rozdział jest do kitu, ale może komuś się spodoba.
Zobaczymy.
____________________________________________________
Jace.
Oderwałem dłonie od klawiszy i wziąłem głęboki oddech. Co ona wyrabia?! Boże myślałem, że się z tego wyleczyła, ale jest jeszcze bardziej nachalnie o ile to możliwe.
Dlaczego nie może zrozumieć, że nic do niej nie czuję i mam żonę, która kocham?
Kiedy wróciłem do Instytutu i zobaczyłem Jo, rzucającą się na mnie zacząłem żałować tego, co robiłem przed poznałem Clary. Blondynka od kilku dni zachowuje się psychicznie.
- Jace, dlaczego nie dasz nam szansy? - Odezwała się Jo, błagalnym głosem — Przecież widzę, jak na mnie patrzysz. Mogłoby być nam tak dobrze. - W jej oczach widziałem ogromną nadzieję. Nie da się ukryć, że od zawsze wiedziałem, iż się jej podobam. Przecież, która nie poleci na takiego boga jak ja? Jestem chodzący ideałem.
-Słucham Jo. - Starałem się zrobić to jak najdelikatniej. - Nie sądzę, aby to wypaliło. Jak byś nie zauważyła mam żonę, która bardzo kocham i do tego za kilka dni przyjdzie na świat moje dziecko. - Miałem się jej ochotę zaśmiecać w twarz. Jak mogła sądzić, że na nią polecę mając Clary przy boku?
Wstałem z taboretu i skierowałem się do drzwi. Pomieszczenie mimo wszystko było dość duże i wypełnione antykami oraz wszelakimi instrumentami. Istny raj dla duszy.
Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię, przez co się gwałtownie odwróciłem i poczułem na swoich ustach miękkie wargi, przez które zatraciłem się w pocałunku. Jedna część mnie chciała to ciągnąć i oddać ten gest, ale ta druga strona, ta silniejsza krzyczała, abym nie popełniał błędu sprzed kilku miesięcy. Nie chciałem znów jej stracić, nie chciałem znów stracić swojego płomyczka.
Zebrałem się w sobie i odepchnąłem blondynkę. Jo, spojrzała na mnie zdziwiona i z ogniem w oczach.
- Nie rób tego nigdy więcej!- Warknąłem do dziewczyny i wyszedłem z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
Idąc korytarzem, miałem natłok myśli. Wszystkie kręcił się wokół zdarzenia sprzed paru sekund. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła. Nie mieści mi się to w głowie. Owszem była nachalnie w stosunku do mnie jak zawsze. Nigdy nie mogła przyjąć do wiadomości, że między nami nic nie było. Ja, jeśli już coś było. To nie miało dla mnie naczynia.
Zdaję sobie sprawę, że popełniłem w życiu wiele błędów, do których obecnie bym nie dopuścił, ale się stało. Nic na to już nie mogę poradzić.
Stając na szczycie schodów, zauważam leżące ciało na samym dole. Gdy dostrzegłem burzę rudych loków tworzących aurę wokół głowy ofiary, bez zastanowienia wiedziałem, kto leży na podłodze.
Od razu ruszyłem jak strzała i zacząłem zbierać ze schodów ile sił w nogach. W okamgnieniu pojawiłem się przy Clary. Upałem na kolana i zacząłem ogarniać włos z jej pięknej twarzy. Była taką bladą.
-Boże, Clary. - Jęknąłem.
Dlaczego jej się to przytrafiło? To powinienem być ja.
- Izz!... Alec!...ktokolwiek!- wydzielane się wniebogłosy. Sprawdzając puls ukochanej.
Na szczęście jest. Słaby, lecz wyczuwalny. Wziąłem Clary na ręce trzymając jedną rękę na jej plecach, a droga podtrzymując jej nogi w zięcie kolan. Biegiem ruszyłem do izby chorych.
- Jace! - usłyszałem za plecami głos Izz. - Co się stało? - Zapytała w momencie, gdy biegliśmy ramię w ramię.
- Nie mam pojęcia. - Już panikowałem, wchodząc do izby. Dobrze, że brunetka przytrzymała mi drzwi. - Znalazłem ją nieprzyporną na podłodze. - delikatnie położyłem mój skarb na łóżku i pocałowałem w czoło. - Powiedz Alecowi, aby wezwał Magnusa. - Spojrzałem w jej ciemne oczy. Były przepełnione troską. - Jak najszybciej! - Krzyknąłem, na co zareagowała jak opatrzona.
Spoglądając na bladą skórę Clary przybierająca powoli kolor pergaminu, byłem przerażony jak nigdy. Mój wzrok powędrował do jej brzucha, który był naprawdę duży. Kiedy tak urósł? Nie mam pojęcia. Wiem jedno, że jeśli im coś się stanie, jeśli ... Schowałem twarz w dłoniach i zacząłem kręcić głową. Po prostu wiem, że nie mogę bez niej żyć. Ta marna tułaczka na ziemi bez Clary, nie miałaby najmniejszego sensu. Wiem to od momentu, w którym po raz pierwszy ją ujrzałem. Wyglądała niczym anioł z ognistymi włosami. Od tamtego momentu wiedziałem, że musi być moja. Jej uśmiech i blask szmaragdowych oczu każą mi przerwać kolejny dzień, aby znów je ujrzeć.
- Jace. - Rozbrzmiał głos Marysie, przez co podniosłem głowę z ciała Clary. Nie mam pojęcia, kiedy się tam znalazła. - Co się stało? - W tym momencie miałem ochotę wydzierać się na wszystkich dookoła, Przecieczże widzi nieprzytomną Clary i jeszcze się pyta, co się stało.
- A z kąt ja mam to niby wiedzieć?! - Wybuchłem, wyrzucając ręce w powietrze.
Widziałem w oczach Marysie, że ją to zabolało, ale mnie boli bardziej. Nie wiem co się dzieje z Clary, a run nie mogę użyć! Nie chcę zaszkodzić swojemu dziecku. Nie mogę.
Rozejrzałem się po pomieszczeniu i dopiero wtedy zorientowałem się, że w Izbie są obecni tak naprawdę wszyscy prócz Aleca i Roberta. Ich spojrzenie było zmartwione i skierowane na mnie.
- Dlaczego tak na...?
- Co się... - Przerwał mi Magnus wchodząc do Izby wraz z Alec'ciem.
- Nie kończ tego zdanie, jeśli chcesz przeżyć kolejny dzień. - Warknąłem do czarownika.
- Widzę, że ktoś tu wstał lewą nogą. - Zaśmiał się Magnus. - Ale cokolwiek muszę wiedzieć. - Dodał.
Wziąłem głęboki oddech i zacisnąłem pięść. Dlaczego ten człowiek tak bardzo kocha mnie drażnić? Naprawdę nie mam nastroju, ale ten widząc, to musi dodać dwa grosze od siebie.
- No więc. - Popędził mnie mężczyzna.
- Nie wiem, co się stało! - Wykrzyczałem. - Znalazłem ją nieprzytomną na podłodze. - Dokończyłem załamanym głosem, wskazując na Clary, która leżała bez ruchu.
Czarownik westchnął i pokręcił głową. Jego kocie oczy uważnie śledziły każdy mój ruch. Miałem wrażenie, jak bym był pod odstrzałem. W pewnym sensie tak jest. To on mi powie czy moje życie dalej będzie miało sens.
- Dobra wyjdźcie wszyscy. Muszę zbadać naszą pachnącą bułeczkę.
Isabel.
Siedzimy na tym korytarzu chyba dobrą godzinę. Wszyscy się coraz bardziej denerwujemy. No może prawie wszyscy. Jo, wygląda na dość zadowolona z obrotu spraw. Naprawdę jej już nie rozumiem. Dlaczego po postu nie przyjmie do wiadomości, że Jace nie chce być z nią. A zamiast tego próbuje go " pocieszyć". Mogłaby sobie darować. W ciągu tej godziny z Jace'ego zaczął się robić wrak człowieka. Dobra rozumiem, że się naprawdę martwi no ale to jest już chore. Siedzi pod ścianą skulony z Jo, uwieszoną na jego ramionach. Naprawdę mi go szkoda. Czuję się trochę jak wtedy w Iceberg rose. Wtedy też wszyscy siedzieliśmy jak na szpilkach martwiąc się stanem Clary.
- Ile to będzie jeszcze trwać? - Zapytał Jace.
Spojrzałam na niego z troską. Naprawdę mi go szkoda. Wtuliłam się bardziej w Jonathana, zamykając oczy.
- Potrzebuje trochę czasu. - Odparłam z nadzieją. Naprawdę chciałabym wiedzieć, ile to jeszcze potrwa.
Ciężko jest czekać na wiadomość, która może należeć do grona tych złych. Ciężko jest patrzeć na najbliższych, którzy ledwo się trzymają.
Drzwi od Izby Chorych otworzyły się z hukiem, a pośrodku nich stał Magnus, poprawiając dłonią swoją oklapłą fryzurę połyskującą na wszystkie strony przez tę tonę brokatu. Czasem podejrzewam, że jest od niego uzależniony.
W momencie, gdy wstawaliśmy z miejsc, Jace stał już przed Magnusem.
- Co z Clary. - Zaczął jak opętany. - Mogę do niej wejść? - Wypowiadając ostatnie sowa, przechodził już koło Czarownika, który złapał go za rękę i pociągnął do siebie. Jace spojrzał na szatyna z wyrzutem.
- Nie płacz tak królewno. - Zaśmiał się.
- O co ci chodzi? - Warknął blondyn.
- Chciałem tylko spytać, czy masz już przyszykowany pokój dla Anielskiego potomka.
Powinno być na końcu: "A Jace wtedy nie wytrzymał i runął na ziemie jak długi, mdlejąc..."
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Szablon zresztą też!
Rozdział BOSKI, BOSKI, BOSKI <3 Nie mogę się już doczeka nexta!!!
OdpowiedzUsuńRozdział… nie mam słów jak go opisać po prostu świetny, a ten szablon super. Czekam na next i śle wene. :*
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LBA!
OdpowiedzUsuńWięcej:http://moja-historia-daryaniola.blogspot.com/2016/02/lba.html
Kocham ten bloga <3
OdpowiedzUsuńCzekam na Next :)
I życzę powodzenia w dalszym pisaniu :)
Będzie następny rozdział? ?
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ostatnio też zaczęłam pisać opowiadania ja masz czas to zerknij <3
OdpowiedzUsuńhttp://nowahistoriadarowaniola.blogspot.com/
z góry dzięki :D
Kiedy pojawi się następny rozdział ?
OdpowiedzUsuń