Clary
- Caletine? - Ojciec wydaje się zaskoczony i oniemiały. O co w tym wszystkim chodzi?
Wszyscy bez przerwy śledziliśmy go wzrokiem, ale on bez przerwy wpatrywał się w Elinę. Przypominało to trans. Nie widziałam go nigdy w takim stanie.
- Ojcze? - Zaczęłam delikatnie, wstając z kolan męża. Jace puścił mnie niechętnie. Zrobiłam pierwszy krok w stronę Morgensterna. - Ojcze... - Powtórzyłam. - O co tu chodzi?
Zero reakcji ze strony Valentine. Cały czas wzrok miał utopiony w blondynce. To coś niespotykanego. Podeszłam do niego jeszcze bliżej i dotknęłam dłonią ramienia.
- Proszę. - Wyszeptałam tak cicho, aby tylko on mógł to usłyszeć.
W końcu odwrócił się oraz odważył na mnie spojrzeć. W jego oczach dostrzegłam coś rzadkiego, coś, co tylko w nich widnieje, gdy coś ukrywa i to poważnego. Chciałam mu ulżyć, ale nie wiedziałam jak.
- Ojcze. - Przerwał cisze Jonathan. - Chyba należą nam się jakieś wyjaśnienia.
- Masz racje. - Odezwał się Valentine po dłuższej chwili. - Może lepiej wszyscy usiądźmy.
Przysiadłam na oparciu fotela, na którym siedział Jace. Chłopak po sekundzie zsunął mnie na swoje kolana.
- Wolę mieć cię blisko. - Szepną mi do ucha i pocałował mnie w czubek głowy.
Przeniosłam wzrok na ojca. Wyglądał, jak by toczył wewnętrzną walkę sam ze sobą. Nagle nagrałam ochoty, aby do niego podbiec i przytulić jak małe dziecko.
- To się wydarzyło jakieś szesnaście lat temu...
Valentine
- Jocklin, jak się czujesz? - Strasznie się martwiłem o żonę, a zwłaszcza w ostatnich tygodniach. Nie długo zacznie rodzić, a Clave wysyła nas na misję. Mamy dojść do porozumienia z syrenami. Te stworzenia bywają przebiegłe.
- Valentine nie martw się, wszystkiego dopilnujemy. - Przekonywała mnie Marysie. Już jakiś czas temu poprosiłem kobietę, aby została z moją ukochaną i Jonathanem. Na szczęście zgodziła się bez zastrzeżeń.
- Kochanie, Marysie ma racje. - Zabrał głos mój anioł. Usiadłem na łóżku przy niej i dotknąłem dłonią jej twarzy. Jej skra jest taka miękka i aksamitna. Gdybym jej nie znał, nie uwierzyłbym w to, iż jest Nephelim, a jednak jest wspaniałą wojowniczką i artystką. Uwielbiam patrzeć, jak maluje. Jest wtedy taka skupiona, a zarazem roztargniona. Po prostu coś niesamowitego. - Damy sobie radę. Leć ratować świat. - Na jej ustach kształtuje się promienny uśmiech, a oczy błyszczą niczym tysiące gwiazd. Czasem przytłacza mnie to jak bardzo, tę kobietę kocham. Ona jest tym, co najlepsze spotkało mnie w życiu.
Jeszcze jakiś czas rozmawialiśmy, po czum ucałowałem żonę, pożegnałem się z przyjaciółką i synem oraz wyruszyłem z kręgiem na zachód. Podczas podróży towarzyszył nam czarownik. Tworzył portale, dzięki którym szybciej się poruszaliśmy. W końcu dotarliśmy na egzotyczną wyspę, która jest nie widoczna dla przyziemnych. Wokoło niej mieszka najbardziej wpływowa ławica syren. Musieliśmy uważać, aby nie zamoczyć się w wodach oceany, goszcząc na wyspie. Na kamieniach stojących na plaży był widoczny horyzont na kilka, kilka naści mil przy użyciu run oraz dzięki przezroczystej wodzie zbliżające się syreny. Pewnego wieczoru na mojej warcie podpłynęła do brzegu, jedna z syren okazało się, że była przywódczynią ławicy. Miała na imię Kastania. Była niezwykłą blondynką o uwodzicielskim spojrzeniu. W jednej chwili zapomniałem o bożym świecie. Wiedziałem, że nie jestem pod wpływem jej czarów, lecz zauroczenia. Na początku negocjowałem z nią w imieniu Clave, ale z każdym spotkaniem te rozmowy zamieniały się w uczucia. Uczucia, którym nie mogliśmy zaradzić. Ostatniej mojej nocy na wyspie spotkaliśmy się przy skalistym zakończeniu plaży. Jak zawsze czekałem na nią kucając, aby lepiej ją widzieć. Ale tej nocy wszystko było inaczej. Kiedy wypłynęła, od razu nasze usta się złączyły.
Rękoma oplotła mnie za szyję a ja jej talię. Szybko wyciągnąłem ją z wody. Minęło kilka sekund, nim jej ogon przemienił się w nogi. Ta noc była naszą ostatnią wspólną, ale była niezwykła, namiętna i prawdziwa. Kilka tygodni po narodzinach Clary i śmierci Jocklin dostałem wiadomość od Kastani. Poinformowała mnie, że w swym łonie nosi moje dziecko. Próbowałem się z nią skontaktować, spotkać wszelakie sposoby, ale za każdym razem zero odzewy. Po kilku miesiącach dowiedziałem się, że przyszła na świat moja córeczka. Niestety nie miała ogona, więc została przez ławicę podrzucona do łodzi przy wybrzeżu Francji. W dniu narodzin Celetine jej matka zmarła. Wiedziałem, że to będzie śmiertelny poród dla syreny. Niestety nic na t nie mogłem porazić. Do dziś tego dna mi się śni. Moje serce nie może jej zapomnieć. Zawsze myślałem, że Jocklin jest tą jedyną, ale się myliłem.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Przepraszam, że tak krótki, ale jestem chora i nic mi nie przychodzi do głowy. Dobrze, że wydukałam tyle. Myślę, że są tu jakieś wyjaśnienia.
Zachęcam do komentowania.
PS. Mam prośbę. Chciałabym, aby każda osoba, która przeczytała ten rozdział, zostawiła komentarz. Może to być: słowo, znaczek, cokolwiek. Chciałabym po prostu sprawdzić, kto jeszcze czyta moje wypociny.
Rozdział N.I.E.Z.I.E.M.S.K.I <3 JAK VALENTINE MÓGŁ ZDRADZIĆ JOCELYN ?!!!!!?!?!?!???!?!! CO ZA DUPEK !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCo ob kuzwa odpidziela jaka syrena jak on mógł ją zdradzić ugrrr. Spokojnie wdech wydech. ..
OdpowiedzUsuńNo okey ale ugrrr. ...
A co do serialu na fb jest fp Dary Anioła tam pisza zawsze informacje.
<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńA to dupek, jak on mógł zdradzić Jocelyn no nie wierzę. Czekam na reakcję Clary I reszty. W oczekiwaniu na nexta Lady night :*
OdpowiedzUsuńOn nie zdradził Jocely! Nie mógł! Jaki dupek!
OdpowiedzUsuńNo nie wierze! To nie jest prawda! Weź nie dołuj!
❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńCudooooooo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak ten dupek mógł zdradzić Jocelyn 😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈😈
JAK JA SIĘ PYTAM, JAK ON MÓGŁ JĄ ZDRADZIĆ!!!
OdpowiedzUsuńA tak ogólnie fajny rozdział :)
WTF?!?!?! Jak on mógł ją zdradzić?!?!?! No jak?!?!?! BTW, świetny rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńWera ;*
PS. Czytam też resztę twoich blogów, ale że mam tragicznie mało czasu, nigdy nie komentuję -_- Przepraszam!!! ;*
Nieziemski rozdzial czekam na next <333
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuńJak on mógł :( rozdział super <3
OdpowiedzUsuń/Paulaaa
Jak on mógł coś takiego zrobić ja się pytam? Jaki z niego dupek. Żona w ciąży a on z syreną...
OdpowiedzUsuńPiękne, ale zdrada??!! Jak mógł??!! Informuję, że czytam każdy twój rozdział i co godzinę sprawdzam czy jest już NEXT <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńNie no twój pomysł zabójczo świetny.
OdpowiedzUsuńTylko się pytam.... Jak on mógł! Co za kretyn!
Valentine jest teraz mianowany przeze mnie jako dupek...
Rozdział cudowny i już czekam na nexta.
Opowiadanie wspaniałe <3 Pomysł świetny, a Velantine zawsze był tą negatywną postacią :D Hmmm co jeszcze można powiedzieć... Mam zastrzeżenia co do tej pierwszoplanowej Clary na szablonie, jakoś tak mi nie pasuje, ale to pewnie tylko moje zdanie, wywołane subiektywną oceną bohaterki, choć w fanfickach jest ona o niebo lepsza niż w książce, czy filmie. Tak więc pisz dalej a ja oczekuje na nowe rozdziały ;D Tymczasem jakbyś miałą czas tgo zajrzyj do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://malecszklanypantofelek.blogspot.com/
KIEDY NEXT!!!!???? Czekam i czekam... kocham twojego bloga i twoje ,, wypociny'':)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie pisania rozdziału. Jutro muszę iść na dwie lub trzy godziny do szkoły. ;-( Fajnie, że tylko moja klasa. Nie wazne. Rozdział zapewne dodam dziś lub jutro. Jeszcze zobacze jak się wyrobię.
UsuńPS. Jestem wam bardzo wdzięczna, że zostawiliście tyle komentarzy. Naprawdę myślałam, że nie będzie żadnego. Co byście powiedieli jak by Valentine oberwał od naszego płomyczka?
paulina patrycja
AAAAAAA!!!!! CHOLERA!! GIŃ VALENTINE, GIŃ!!!!!!
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami Luniaczek