26.12.2015

Rozdział 3 + To już ponad rok!


Hej!
Mam nadzieję, że nowy rozdział, mimo że jest trochę monotonny, wam się spodoba.
Wim nie należy do najdłuższych!

Miałam go dodać 22 w dniu pierwszej rocznicy bloga, ale nie wyszło. ; (

Właśnie z okazji ponad roku istnienia tego bloga chwiałam podziękować wszystkim, którzy byli tu ze mną cały ten czas mimo wzlotów i upadków. Wiem, nie jest to najlepsze opowiadanie, ale mam nadzieję, że nie należy do najgorszych. Jestem niezmiernie zadowolona z faktu takiej ilości wyświetleń! Bardzo wam dziękuję!
Dziękuję za te cudowne komentarze, które motywowały mnie do działania.

PS. Z okazji rocznicy lekko zmieniłam grafikę! ; -D

Pod tym rozdziałem będzie ważna informacja. Proszę abyście ją również, przeczytali!


PS 2. Przepraszam jak zawsze za wszystkie błędy. Pisałam na tablecie i zapewne i tak wkradły się błędy, mimo że sprawdzałam post! Więc z góry przepraszam! 

___________________________________________________





Clary




W momencie, gdy weszłyśmy z Iz, do kuchni i ujrzałyśmy Jace'ego opierającego się o wyspę kuchenna z uwieszona blondynką na szyi. Widząc ich w takim położeniu, miałam wrażenie, jak by ktoś wbił mi sztylet w serce. W środku jednak dobrze wiedziałam, co czuje do mnie mój maź i wiem, że nigdy by mnie nie zdradził. Jednak zawsze mogły to być złudne nadzieje. Nigdy nie można być stu procentowo pewnym tego, że nawet osoba, która cię kocha i nigdy by cienię, nie zraniła, w końcu tego nie zrobi.

Widząc ten obrazek, cieszę się, że jeszcze nikt nie zauważył naszej obecności. Jo, bez przerwy szepcze coś do ucha blondynowi, a ten głęboko oddech. Myślę, że nie chce wybuchnąć złością przy wszystkich. Zdaje sobie sprawę, że Jace ma swoje wady i ale wiem, że zrobiłby wszystko by tylko mnie nie skrzywdzić.

Nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Pokaże tej blond małpie, gdzie jest jej miejsce. Nie chce być wredna, ale chóralny mną tak szamotają, że ma szczęście, iż jeszcze jej nie poćwiartowałam.

Spojrzałam na przyjaciółkę i wiem, że ta wie, co właśnie chodzi mi po głowie. Wręcz kocham to, jak dobrze się rozumiemy bez używania słów. Pokiwalysmy głowami w zgodzie i po cichu wycofaliśmy się z kuchni, by ponownie tam wejść roześmiane jak nigdy.

- Cześć! - Powiedziałyśmy równocześnie.

Tym razem nie zwracając uwagi na blondynkę podeszłam do Jace'ego i pocałowałem go w policzek, mówiąc:

- Cześć kochanie.

Nie musiałam patrzeć na niego, by wiedzieć, że na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech. W tym momencie blondyn naprawdę odepchnął od siebie dziewczynę i mocni mnie objął, całując w ustach. Nie powiem, że nie czułam na plecach morderczego spojrzenia blondynki, która wierci mi dziurę w plecach.

- Wiem mała, co kombinujesz. - Mruknął mi do uch. - Widziałem cię, jak wycofałeś się z Iz, i znów tu weszłyście jak niby nigdy nic.

- Kochanie nie przesadzaj. Chyba mam prawo przywitać się z własnym mężem. - Przyznaję, powiedziałam to trochę głośniej, niż planowałam. Na co blondyn się zaśmiał.

- Przestań się śmiać albo naśle na ciebie stado kaczek. - Mruknęłam lekko złośliwie.

Blondyn od razu się uspokoił i stanął niczym ślub soli, bacznie mi się przyglądając. Wyglądał gorzej od zastraszanego dziecka. Na ten widok tak bardzo mi się serce zacisnęło. Może lekko przesadziłam? Nie chciałam urazić jego ani tej męskiej dumy, która zawsze przypomina mi dumnego pawia. Rożnie nie raz próbowałam go poskromić, ale chyba znalazłam ten jeden jedyny sposób.

- Z kas o tym wiesz? - Przyglądał mi się uważnie.

- Kocham cię Iz! - Te słowa wystarczyły, aby wszystko zrozumiał.

Chłopak spoczął na szatynkę morderczym wzrokiem. Zachciało mi się śmiać. Na Anioła, jak ja go kocham. Zwłaszcza drażnić. Czy to ma sens?

Po chwili wszyscy wybuchli śmiechem no dobra prawie wszyscy. Jo wciąż stała w miejscu z miną seryjnego mordercy polującego na kolejna ofiarę. Zaczynam jej się bać.

Jace przytulił mnie od tylu, opierając brodę o moje ramie.

- Dlaczego ja się zgodziłem z tobą ożenić? - Szepnął mi do ucha.



Jo




Po tym, jak spotkałam na korytarzu Iz i tą nowa. Jak jej tam było? Nie ważne. Udałam się do kuchni, w której był Alec i Jace stojący oparty o wyspę kuchenną. Boże jaki on przystojny! Stał się jeszcze większym ciachem od momentu, w którym go ostatni raz widziałam. Jego oczy stały się znacznie intensywniejsze, sylwetka nabrała masy, a ten uśmiech wręcz zwala z nóg. Sam jego widok zwala z nóg.

Nie zwracając uwagi na rozmowę chłopaków, podeszłam do tego greckiego Boga.

- Hej kochanie! - Pisnęłam uradowana, przytulając blondyna i muskając szybko jego usta.

Chłopak szybko zareagował, odpychając mnie, ale się nie dałam, ciągle mając ręce uwieszona na jego szyi. Biorąc głęboki oddech, poczułam pieprz i chyba damskie perfumy? Chyba mi się przewidziało, ale może już witał się z Isabell. Wiem, że jest chłopakiem, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, ale na pewno by nie naraził naszej miłości. Zwłaszcza po tamtej nocy, jakże cudownej nocy. Na samo wspomnienie o tym uśmiech zagaszcza ma mojej twarzy, a serce przyspiesza. Dałabym wszystko by tylko to powtórzyć.

- Cześć kochanie. - Nie wiadomo z kąt, pojawił się obok nas ten rudzielec. Co ona sobie wyobraża, mówiąc tak do mojego chłopaka?! Miałam wrażenie, że krew w moich żyłach niemal wrze.

Chłopak mnie naprawdę mocno od siebie odepchnął i objął ta paskudną idiotkę. Co ona sobie wyobraża. Na domiar złego ją pocałował! Po chwili on coś powiedział, ale to było nic w porównaniu do jej odpowiedzi.

- ... Chyba mam prawo przywitać się z własnym mężem. - wraz z tymi słowami miałam wrażenie, że cały świat się nagle zawalił. Wiedziałam, że powiedziała te słowa specjalnie głośniej.

Jakim cudem ona jest jego żoną. To nie ma sensu. Przecież Jace nigdy by nie zrezygnował zawodności dla kogoś takiego. Przecież ja tu stoję! Przyznaje, mam ochotę ja rozszarpać i to na drobny mak. Tak drobny, że jej własna matka jej nie rozpozna.

Nagle do kuchni weszli drodzy państwo Lighwood. Od razu podeszli do tych gołąbeczków i zaczęli się przytulać i takie tam. Zauważyłam, że zamienili z Marysie kilka słów tak, aby nikt tego nie usłyszał. Kobieta szeroko się uśmiechnęła i jeszcze raz ich uściskała.

Nie wiem, dlaczego, ale nie mogłam się ruszyć z miejsca. Nic nie mogłam zrobić od wpatrywania się w tę sielankę.

Blondyn objął znów od tylu rudą i uśmiechnęli się do siebie, wpatrując głęboko w oczy. Jace nabrał powietrza.

- Chcemy wam coś ogłosić. - Błagam, niech to będzie, informacja o waszym rozwodzie. Błagam, niech to będzie rozwód. - Spodziewamy się dziecka! - Oznajmili radośnie.

Myśląc, że na wieść o ich małżeństwie zawalił mi się świat, to teraz o kompletnie został zbesztany. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będę się tak czuć. Oszukana i wręcz pozbawiona życia. To tak koszmarnie boli. Myślałam, że on kocha mnie, a tu się ot, tak zjawia z jakąś ruda babą i oznajmia, że spodziewają się dziecka, będąc już po ślubie. Dlaczego tylko mnie to tak dziwi?



Clary




-... Spodziewamy się dziecka! - Oznajmiliśmy radośnie.

Bałam się tej chwili, ale zostałam mile zaskoczona okrzykiem radości ze strony bliskich. Myślę, że reakcja Iz przebiła wszystkich. Jej pisk był tak niski, że nawet szklanka pękła. Dziewczyna szybko podbiegła do mnie i mocno uściskała.

- Iz... Nie mogę oddychać. - Wydostałam. Miałam wrażenie, że zaraz żebra mi pękną.

Słysząc moje słowa, Jace od razu zareagował. Szybko do nas podbiegł i odciągnął ode mnie szatynkę.

- Uważaj Iz! - Warknął.

Zachciało mi się śmiać. Nie mogę uwierzyć w to, co się z nim stało. Boje się już pomyśleć co będzie się dziać, gdy na świat przyjdzie nasza kruszynka. Chłopak stał się bardziej nadopiekuńczy w stosunku do mnie niż wcześniej.

***



Po wspólnym posiłku i wyjaśnieniu innym zagrożenia, jakie niesie ze sobą ta ciąża, przenieśliśmy się do biblioteki, gdzie rozsiedliśmy się na kanapie i w fotelach. Siedziałam między Iz a Jace'em. Jednak najbardziej denerwowało mnie to, iż Jo, bez przerwy rozbierała wzrokiem Jace'ego.

Czując nagle zmęczenie, położyłam głowę na ramieniu ukochanego — w ogóle nie szlochałam ich rozmowy — i nie wiedząc, kiedy Odpłynęłam.




___________________________________________



Ważna Informacja!!!
( Bynajmniej dla mnie ;) )


Ludzie dlaczego jest tak mało komentarzy?!

Chodzi mi o to, że jedna czy może dwie osoby komentują ( Jestem im naprawdę wdzięczna!). 
Pamiętajcie, że to one powodują , że chce sie pisać. Bardzo motywują. 

Osobiście muszę się nauczyć od nowa pisać i w jakiś sposób odpowiednio przechodzić od jednego wątku do drugiego w jednym rozdziale. Tak jak wcześniej. Wiec od razu przepraszam jeśli czasemcos namieszam lub coś pójdzie nie tak jak powinno. 


To chyba na razie wszystko. Co mogę jeszcze powiedzieć oprócz: Wesołych świat!!!!
 
Ps. Jeszcze raz przepraszam za wszystkie błędy, występujące w tekście. 


Pamiętaj! Czytasz, komentuj!!! 

6 komentarzy:

  1. Ha! Pierwsza. Rozdział jak zawsze boski. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle cudowny *.*
    ugh.. ale niech ta Jo odwali się od Jace'a bo inaczej nie ręczę za siebie.
    nie mogę doczekać się nexta, mam nadzieje że będzie niedługo
    pozdrawiam Ashlie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps: Zapraszam na nowy rozdział
      http://half-blood-as.blogspot.com/

      Usuń
  3. Rozdział BOSKI, CUDNY, PIĘKNY, KOCHAM!!! "- Kocham cię Iz! - Te słowa wystarczyły, aby wszystko zrozumiał.

    Chłopak spoczął na szatynkę morderczym wzrokiem." HAHAHAHHAH leżę i kwiczę <3

    A Jo... matko zrób coś z nią, bo wynajmę hakera i włamię się na twoje konto i sama coś z nią zrobię!!!!
    Czekam z niecierpliwością na next i na nowego, małego Herondale'a ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy mogę mieć prośbę ?
    ZRÓB COŚ Z JO, BO JA JEJ NIE TRAWIĘ I NIEDŁUGO POSTAWIĘ JĄ NA RÓWNI Z FAERII, A ICH TO NIE CIERPIĘ NAJBARDZIEJ Z WSZYTSKICH ISTOT MAGICZNYCH I NIEMAGICZNYCH!!!
    no to chyba tyle, bo chyba wiesz, że ten rozdział był boski, no nie ? Te kaczki były dobre.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boskiXD z niecierpliwością czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń