30.01.2015

KSIĘGA II - Rozdział 1


  Ten rozdział dedykuję Veronica Hunter, która wyczekiwała                                                  tego momentu.
Tak jak obiecałam. Jest osiem komentarzy od was, a to kolejny                                             rozdział ode mnie. 

Clary




Nie mogę uwierzyć z to ten dzień. Niecały miesiąc temu Dylan został zgładzony. Musiałam włożyć w to dużo wysiłku i mocy, która nie daje o sobie znać od tamtego zdarzenia. Jest dziś bardzo ciepły dzień. Pogoda jak na zamówienie.

- Wyglądasz bosko. – Izz zaczęła mierzyć mnie wzrokiem. – Wszyscy padną, jak cię zobaczą.

Uśmiecham się do przyjaciółki i obracam się przodem do ogromnego lustra.

Mam na sobie złotą, zwiewną suknie idealną na dzisiejszą pogodę, kremowe buty na obcasie z kwiatem przy zapięciu w kostce. Moje włosy są wymyślnie zaplecione i zakręcone w spiralne loki. W ogóle jag by to było potrzebne. Moją jedyną biżuterią jest pierścionek zaręczynowy, który nie zdejmuję od dnia balu. Wszystko dopełnia delikatny makijaż.

- Dzięki Izz. – Jękłam z zachwytem. Naprawdę wyglądam niesamowicie.

Isabel została moją druhną. Jest ubrana w luźno okalającą ją sukienkę koloru ecru, przed kolano a włosy ma spięte w wysoki kucyk obwiązany włosami zamiast gumki. Alec oczywiście jest drużbą Jace’ego. Ceremonia obędzie się podczas zachodu słońca w ogrodzie posiadłości Herandale. Moja przyszła teściowa uparła się na ten pomysł i nie dawała za wygraną.

- Nie masz pojęcia, jak bardzo się denerwuję. – Mój oddech przyspiesza.

- Nie sądzę, aby zwiał sprzed ołtarza. – Piorunuję przyjaciółkę wzrokiem.

- Dzięki Izz. Naprawdę mnie uspokoiłaś.

- Zawsze do usług. – Odpowiada z zadziornym uśmieszkiem.

Nadchodzi już odpowiednia chwila. Isabel podaje mi mój bukiet kwiatów i wychodzimy. Przed wejściem do ogrodu czeka na mnie Valentine. Jest ubrany w czarny smoking i kremową koszule. Muszę przyznać, że imponująco wygląda.

- Skarbie… wyglądasz fantastycznie. – Mam wrażenie, że oczy mu zaraz wyjdą z orbit.

-Ty też niczego sobie. – Uśmiechamy się do siebie.

Biorę ojca pod ramię i czekam. Zaczyna grać muzyka po chwili wychodzi Isabell ze swoim bukiecikiem i kieruje się w stronę ołtarza. Czuję jak żołądek mi się zaciska a wszystko wokoło zaczyna się kręcić. Słyszę, że muzyka została zmieniona i nadeszła moja kolej. Biorę głęboki oddech i.

- Nie pozwól mi upaść. – Szepcze do ojca.

- Nigdy. – Odpowiada i robimy pierwsze kroki w stronę ołtarza.



Jace




Jeszcze nigdy w życiu się tak nie denerwowałem. Co będzie, jeśli nie da rady? Co będzie, jeśli to ja nie dam rady? O boże… Biorę głęboki uśmiech, aby się uspokoić.

- Stary. Weź, się uspokój, bo w takim tempie pójdziesz do Cichego miasta zamiast do ołtarza. – Alec jak zawsze potrafi podnieść na duchu.

- Wiesz co…

Nie zdążyłem dokończyć, ponieważ drzwi do mojej sypialni się otworzyły. Do środka wszedł tata. Ma na sobie ciemny garnitur i ciemną koszulę.

- Chłopcy już czas.- Oznajmił. – Cichy brat też już przybył. – Dodał i wycofał, się zamykając drzwi.

- Jace popraw tę swoją fryzurkę i idziemy. – Zmarszczyłem czoło i w ekspresowym tempie wpadłem do łazienki.

Przeglądam się w lustrze. O co mu chodzi? Przecież wyglądam zabójczo. Do moich uszu doszły dźwięki stłumionego chichoty Aleca. Staję w progu drzwi z morderczą miną.

- To nie było śmieszne. – Oznajmiam surowo.

- Oczywiście. – Szepcze z sarkazmem. – Ale wiesz, że zachowujesz się gorzej od Isabell?

- Nie rozumiesz tego. Są tacy, co wyglądają o tak… - Pokazałem na siebie. – I są tacy, którzy próbują tak… - Znów wskazałem na siebie. – Wyglądać. – Kączę.

- Tak, tak oczywiście. Ale jeśli chcesz mieć, już wszystko za sobą to się pospiesz i choć.

Wzruszam ramionami.

- Nareszcie mówisz do rzeczy.

Szatyn wzdycha i wyciąga mnie z sypialni. Idziemy w stronę ołtarza. Wszyscy goście już są. Stajemy na swoich miejscach i czekamy. Zaczyna grać muzyka. Po kilku chwilach wychodzi Izz. Wygląda świetnie, muszę jej to przyznać. Dochodzi do nas i staje naprzeciwko brata. Mija kolejna chwila i drzwi się powrotem otwierają. Wyłania się moja, rudowłosa piękność a szczęka mi opada. Wygląda zabójczo. Nasze spojrzenia się kierują i nie mogą już od niej odwrócić wzroku.



Clary




Ruszyliśmy. Wszędzie było pełno kwiatów różowych, złotych, żółtych a gdzieniegdzie ciemnych. Rośliny zwisały z gałęzi drzew, przyczepione był do krzeseł i stały co kilka metrów po obu stronach dywanu, który został posypany płatkami róż, co ślicznie kontrastowało z jego srebrnym kolorem. Goście odwrócili się w moją stronę.

Kiedy zobaczyłam Jace uśmiechniętego od uch do uch i podobnie ubranego do Valentina. Od razu większy uśmiech zagościł na mojej twarzy.

Wzrok blondyna uważnie obserwował każdy mój ruch. Kiedy doszliśmy, na miejsce Łowca pocałował mnie w policzek i podał moją dłoń Jace'owi. Tym ruchem oddając mu mnie. Chłopak chwycił moją dłoń delikatnie tak jak by była z porcelany.

Podałam mój bukiet druhnie, która uśmiecha się szeroko.  Nagle wyłonił się Cichy Brat, który poprowadzi ceremonię.

- Zebraliśmy się tu, aby połączyć Jace Herandale i Clarissę Adel Morgenstern świętymi runami małżeńskimi. Jeżeli jest ktoś, temu przeciwny niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki. - Nikt się nie odezwał. - Czy ty Jace Herandale bierzesz sobie za żonę Clarissę Adel Morgenstern i ślubujesz jej wierność, miłość i uczciwość małżeńską w zdrowiu i w chorobie aż do śmierci?

- Tak

- Czy ty Clarisso Adel Morgenstern bierzesz sobie za męża Jace Harendale i ślubujesz mu wierność, miłość i uczciwość małżeńską w zdrowiu i w chorobie aż do śmierci?

- Tak

- Zgodnie z treścią Pieśni nad pieśniami ,, Połóż mnie jak pieczęć na swoim sercu, jak obrączkę na swoim ramieniu. Albowiem miłość jest mocna jak śmierć.” - Zacytował i podał nam po jednej złotej steli. - Narysujcie teraz sobie nawzajem święte runy w imię Raziela.

Jace zbliżył się do mnie i przyłożył swoją stele w miejsce mojego sercem, które zaczęło bić jak opętane.

- Clarisso przyjmij tę runę jako znak mojej miłości i wierności w imię Raziela. - Zaczął rysować znak.

Nadeszła moja kolej. Zaczęłam rozpinać koszule chłopaka i gdy skończyłam, przyłożyłam stele w miejscu jego serca.

- Jace przyjmij tę runę jako znak mojej miłości i wierności w imię Raziela. - Zaczynam rysować znak.

Powtórzyliśmy słowa i czynności podczas tworzenia run na ramieniu tylko z taką różnicą, że gdy to ja rysowałam znak, to musiałam zdjąć z niego marynarkę i koszulę.

- Ogłaszam was mężem i żoną w imię Raziela.

Blondyn przyciągną mnie do siebie i delikatnie pocałował.






Przyjęcie od kilku godzin trwa w najlepsze. Nagle przede mną staje Jace i lekko się kłania.

- Można prosić do tańca? – Mój mąż jest taki uroczy.

- Naturalnie. – Podaje mu rękę, wstaję z krzesła i kierujemy się na parkiet.

Wchodzimy na parkiet, a inni goście go opuszczają, muzyka też się zmienia na znacznie wolniejszą. Zaczyna grać melodia do walca wiedeńskiego. Zaczynamy powoli, ale po chwili wchodzimy w rytm i idzie nam naprawdę dobrze. Po chwili inni goście do nas dołączyli, a moja suknia wiruje, wraz zemną.

Kiedy muzyka się zmienia na klasyczną i ciszą siadamy przy stołach. Zaczął się czas na toasty. Pierwszy zaczął mój ojciec i Jonathan następnie państwo Herandale i Lighwood oraz Alec i Isabel. Kiedy kończą przemówienia, Jace wstaje i delikatnie uderza łyżeczką o kieliszek od szampana i lekko odchrząkuje. Wszyscy spoglądamy na niego, a blondyn wyszczerza zęby w uśmiech.

- Chciałbym wznieść toast za moją cudowną żonę, która pomimo mojego irytującego charakteru zgodziła się za mnie wyjść… - Do moich oczu napłynęły łzy, a w uszach zaczęło szumieć. – Kocham cię Clary. – Kurcze przegapiłam jego toast.

Jace siada z powrotem na krześle i całuje mnie namiętnie, a łzy spływają po moich policzkach. Goście zaczęli bić brawo, a blondyn kciukiem starł mi łzy z twarzy.

- Ja ciebie również kocham. – Uśmiecha się.

- Jak by tu mnie nie kochać. Przecież jestem boski i równie piękny co młody bóg. – Zaczął ruszać brwiami, a ja powstrzymuję się, aby nie parsknąć śmiechem.



Jace



Przychodzi nareszcie czas na podróż poślubną. Mam nadzieję, że Clary spodoba się niespodzianka. Przebrałem się w dżinsy oraz czarne tenisówki a koszulę i marynarkę od garnituru zostawiłem. Na dole spotykam Clary czekającą już na mnie. Wygląda cudownie. Ma na sobie różowe rurki i czarną bluzkę rozszerzoną na dole do tego czółenka i torebkę stylu kopertówkę w kolorze bluzki a marynarkę ciut ciemniejszą od dżinsów. Wszystko dopełnia złota bransoletka w kształcie liścia.

- Cudownie wyglądasz. – Podchodzę do niej i zachłannie całuję.

- Dzięki. Ty też dobrze. – Mówi z uśmiechem, który jej nie schodzi z twarzy.

- Gotowa na wycieczkę? – Mówię specjalnie tak, aby brzmiało to podejrzliwie.

- Szczerze nie jestem pewna. Przerażasz mnie trochę, a zwłaszcza ten uśmiech mówiący bój się. – Mina mi rzednie. Poważnie mam taką minę?

Idziemy pożegnać się ze wszystkimi. Mama szlocha podobnie do Marysie. Obie nas mocno przytuliły i kazały na sienie uważać. Tata wraz z moim teściem, jak to dziwnie brzmi. Teść. Nie ważne. Uścisnęli mi dłoń, a moją żonę uściskali. Żonę jak to cudownie brzmi. Z Alekiem normalne było pożegnanie jak to przyjaciele. Nadeszła chwila na Isabell. Dziewczyna przytuliła mnie dosyć mocno.

- Jeśli ją skrzywdzisz, radzę mnie unikać, bo w przeciwnym razie skończysz w Mieście Kości. - Szepnęła mi dość ostrzegawczo do ucha.

Przeszły mnie ciarki. Myślałem, że dziewczyny są miłe.



Clary




Pożegnałam się z przyjaciółką i razem z Jace’em ruszyliśmy w stronę portalu.

- Nasze bagaże są już na miejscu. - Wyjaśnia.

Uśmiecham się do niego ciepło. Jestem podekscytowana, a zarazem się boje tego, co zaplanował. Jace bywa czasami nie przewidywalny. Chwytam jego dłoń i splatam nasze palce.

- Gotowa?

-Gotowa, jeśli ty jesteś gotów.




Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. Uprzedzam, że przysięga jest taka sama jak na moim drugim blogu z Darów Anioła. Wtedy ślęczałam nad nią dość długo, więc postanowiłam ją wykorzystać ponownie. ;-D 

Zachęcam do komentowania. <3

12 komentarzy:

  1. JEZUUUUUUUUUUUUUUUU <3 NARESZCIE !!!!<3 DZIĘKUJE ZA DEDYKT,A ROZDZIAŁ NIE DO OPISANIA <3 <3 <3 <3 <3 MUSISZ DODAĆ NEXTA !

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, po prostu świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. :-D
    Misia :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuuu Ślub...<3 i jak tu niebyć uzależnionym xd BOSKI Nie przeżyje jak nie przeczytam NEXTA!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział Boski <3 <3<3 dodawaj szybko next :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do LBA! Więcej info : http://jocelyn-and-valentine-story.blogspot.no/2015/01/libster-award-x3-again.html

    OdpowiedzUsuń
  6. nominuję cię do LBA!!!! więcej informacji na: zrozumiecproblem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki cudowny ślub!!!! Jesteś mistrzynią w pisaniu dialogów mi tak to nie wychodzi :-( a czytając ten rozdział co chwilę się uśmiechałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. mmmm jak romantycznie :* <3 Ciekawe jakie miejsce wymyśliłaś na miesiąc miodowy :D Nie mogę doczekać się next!!!!! :* Julka K :D

    OdpowiedzUsuń
  9. eeeeej kiedy next???
    Wera :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NEXT postaram się wrzucić jutro lub w sobotę.
      Ten tydzień jest dość szalony i zarazem ciężki.
      Nic nie obiecuję ale bardzo się postaram. :-D
      Życzcie mi powodzenia. ;-)*

      Usuń