27.01.2015

Rozdział 25


Clary.



Jakoś trudno mi uwierzyć w słowa ojca. Może to przez jego zachowanie albo tę nieprawdopodobną historię. Ja niby mam mieć jakąś moc, zdolności? Prycham. Przecież jestem Nocną Łowczynią i to jedną z najlepszych.Valentine jest kolejną osobą, która mi to mówi. To jest takie nieprawdopodobne. Najpierw Dylan następnie Izyda a teraz on. Ale nie widzę żadnych znaków, aby im w to nie wierzyć. Może to jest wyjaśnienie niektórych sytuacji? Na przykład pierwszego dnia na terenie posiadłości przez chwilę, gdy zawiał wiatr, usłyszałam głosy dochodzące z lasu. Co dziwniejsze tylko ja je słyszałam lub ten sen, chociaż to mogą być działania mojej bujnej wyobraźni.

Wstaję z łóżka i podchodzę do komody, gdzie zostawił szkatułkę. W momencie, kiedy otwieram wieczko, mam wrażenie, że odpływam. Widzę miliony gwiazd a moje ciało, rozbija się na tysiąc kawałeczków.


Znów to samo. Tak jak w moim śnie, ale zarazem inaczej. To jest zupełnie inne las. W niczym nie przypomina, poprzedniego a mój strój jest dosyć lekki. Dopiero teraz zauważam, że w dłoni mam zaciśnięty jakiś srebrny amulet, ma kształt oka. Biegnę ile sił w nogach z obawą, że mnie goni. Nie mylę się. Słyszę krzyki, ale nie moje. Każą mi się zatrzymać. Czuję w żyłach przypływ adrenaliny.

- Nie wygrasz ze mną!!! – Ten głos. Dopiero to dostrzegam, należy oczywiście do Dylana. – Jeszcze cię dorwę!!! Będziesz moja!

Nagle wszystko milknie, ale moje nogi same teraz kierują mnie. Nie mam nad nimi żadnej kontroli. Powoli zaczynam opadać z sił, ale nadal pędzę. Co się ze mną dzieje?



Jace




Od śniadania nie widziałem Clary. Mam rażenie, że przez ostatnie wyłażenia oddala się odemnię. Za każdym razem, kiedy cierpi, moje serce krwawi.

- Hej śpiąca królewno. Powrót na Ziemię. – Alec zaczyna machać dłonią przed moją twarzą. Wie, że tego nie znoszę. Robi to specjalnie, aby mnie sprowokować.

Chwytam jego nadgarstek i okręcam tak prabati, że obecnie jest unieruchomiony w dość bolesnej pozycji.

- Dobra! Okej! Wygrałeś! – Nawet nie próbuje się bronić. Prycham. Szatyn wstaje i patrzy na mnie lekko oburzonym wzrokiem. – Tylko żeby ci żyłka nie pękła.

Wychodzi z salonu i zatrzaskuje drzwi. Wzdycham głośno i idę w jego ślady. Kieruje się do pokoju rudowłosej, który tak się składa, że ostatni dniami w nim zamieszkuję. Szybko docieram na miejsce. Ostrożnie otwieram drzwi i zamieram. Clary siedzi na podłodze a w rękach ma szkatułkę. Wpatruje się w srebrny przedmiot nie obecnym wzrokiem. Na Anioła co tu się dzieje? Podchodzę do niej nie pewnie. Opadam przed nią na kolana.

- Clary? Clary proszę, spójrz na mnie…



Clary




Nie wiem, ile tak biegnę, ale udaje mi się dotrzeć do niewielkiej rezydencji. Prowadzi do niej most, obłożony kamieniem a po bokach niego roście bluszcz wspinający się na latarnie. To miejsce ma w sobie coś, co przyprawia mnie o gęsią skórkę.Moje ciało zaczyna drżeć. Nie mam pojęcia, gdzie się znajduję ani kiedy wrócę. Nagle dostrzegam błękitny blask wydobywający się z mojej dłoni. Otwieram ją i okazuje się, że to amulet a dokładniej kamień na środku oka. Idę bliżej domu. Po prostu coś mnie tam ciągnie. Nie mogę i nie chcę się zatrzymywać.

W środku dom wygląda na zaniedbany. Ściany i sufit są popękane podobnie do niektórych belek na ogromnych schodach. Wszędzie
wokoło jest pełno liści. Dom wygląda na zaniedbany.

- Wiedziałam, że w końcu tu przyjdziesz. – Odezwała się głos jag by znikąd, ale jest delikatny i należy z pewnością do kobiety. Nagle wszystko rozbłysło a przede mną, stanęła Izyda. – Wiedziałam, że tu trafisz. Amulet cię tu zesłał.

- Dlaczego?

- Ponieważ twoje zdolności nabierają na sile, a ja jestem zesłanniczką samego Anioła Itharela. Mam cię przygotować na największe starcie ciemności i gwiazdy polarnej. Twój dar nabiera na sile. Dlatego tu jesteś. Czas na twoje przygotowanie.

Kobieta nagle spuściła wzrok na moją dłoń. Z gracją podeszła do mnie i wyjęła z mojej dłoni amulet. Delikatnie zawiesiła go na mojej szyi.

- Noś go, a będzie cię strzegł. - Spojrzała mi głęboko w oczy. – Kiedy będziesz, mnie potrzebować przybędę lub ja będę mogła cię tu sprowadzić. Pamiętaj, że wszystko w rękach Aniołów. – Uśmiecham się do niej blado. – A teraz, choć ze mną. Czas na lekcję numer jeden.

Prowadzi mnie po labiryncie korytarzy.

- Ten dom od zewnątrz wydaje się znacznie mniejszy. – Myślę na głos.

Po krótkiej chwilce zatrzymujemy się przed ogromnymi drzwiami. Są piękne drewniane z ozdobieniami. Sam ich widok zachwyca. Kobieta pcha oba skrzydła, uwalniając tym widok na pomieszczenie. Pokój jest przestronny i bardzo duży. Jest zupełnie inny od reszty posiadłości. Tu ściany są złote z ozdobieniami a podłoga z żywicy o odcieniu srebrna. Oprócz tego widnieje na środku anielska runa.

Spoglądam niepewnie na Izydę, a ta zachęcającym gestem zaprasza do środka. Wykonuję jej prośbę staję w centrum pokoju.

- Tutaj twoja moc jest w zenicie. W tym pokoju będziesz się uczyć ją wykorzystywać i nad nią panować. Z tego, co mi wiadomo, zdolność tworzenia run nie jest ci obca. – Kiwam głową. – To dobrze. Teras, abym wiedziała, od czego zacząć muszę zobaczyć twoją kulę.

Unoszę brwi i patrzę na nią jak na jakąś wariatkę.

- Nie rozumiem. – W końcu odzyskuje zdolność mówienia.

Szatynka wzdycha.

- Stań na środku pokoju. – Wykonuje jej polecenie. – Skub się, a reszta sama przyjdzie. Myśl o tym, czego chcesz dokonać. Miej otwarty umysł.

Robię dokładnie to, co mi każę. Czuję jak ze mnie spływa cała energia, unoszę dłoń a nagle przede mną, ukazuje się złota fala malutkich listeczków, które zaczynają się kumulować w jednym miejscu. Nagle z nich powstaje ognista kula. Cały proces trwa, a kula się powiększa. Nagle w mojej głowie słyszę jakieś głosy. „Clary? Clary proszę, spójrz na mnie”. Marszczę brwi. Naglę znów w oczach świecą mi gwiazdy, a ciało rozpada się na miliony kawałeczków.



Jace




- Clary? Clary proszę, spójrz na mnie. – Błagam i błagam. Nic. Zero efektu.

Dziewczyna zaczyna mruczeć coś pod nosem. Słowa są nie zrozumiałe. Przynajmniej na razie. Nagle szkatułka rozbłysła a Clary podniosła wzrok na mnie.

- Mówiłeś coś? – Pyta nie pewnie.

Oddycham z ulgą i opieram się o sofę. Clary wstaje i otwiera wieczko szkatułki. Wyciąga z niej srebrny naszyjnik i odwraca się do mnie przodem. Uśmiecha się do mnie.

- Zapniesz mi? – Uśmiecham się do niej i wstaję.

Dziewczyna podaje mi biżuterię, a ja spełniam jej życzenie. Dopiero teras dostrzegam kształt wisiorka. Jest dosyć nie typowy. Wygląda jak to… No … To ma związek z Egiptem.

- To oko Horusa. – Wyjaśnia i kończy tym moje męki.



Clary




Spacerujemy po łące leżącej nieopodal Iceberg rose. To miejsce jest przepiękne i spokojne a zapach kwiatów wije się dookoła. Jace splata nasze dłonie, a ja już kończę opowiadać całą historię ze zdarzeń z chwili kiedy byłam tak jag by w transie. Przynajmniej takie jest stwierdzenie mojego narzeczonego.

- Czyli mam rozumieć, że następnym razem mam stać i przyglądać ci się ze spokojem. – Stwierdza.

- Nie mówię tego. – Chłopak marszczy brwi. Wygląda tak niewinnie i uroczo. Serce mi topnieje na ten widok. Zatrzymuję nas i spoglądam mu prosto w oczy. – Nie wiem, co się tam może zdarzyć. Byłam tam dwa razy i za każdym razem byłam przerażona. Chociaż ten drugi raz był znacznie przyjemniejszy od wizyty w tamtym miejscu w śnie. – Mówię, głaszcząc dłonią jego policzek. Nie wiem, czy tym gestem próbuję siebie, czy jego uspokoić. Blondyn całuje wewnętrzną część mojej dłoni.

Nagle na moim ramieniu przysiada mały motylek. Ostrożnie łapię go w obie ręce i intensywnie się skupiam. Rozchylam dłonie, a z nich wylatuje całe stado motyli. Lecą we wszystkie strony. Cały ten widok jest niesamowity.

Odwracam się do chłopaka, który przyglądam mi się niczym jastrząb. Po chwili jego wzrok się zmienia, jest wypełniony miłością a na ustach, widnieje zachwycający uśmiech. Przyciąga mnie do siebie i całuje.



Isabel




Ten dzień chyba nie może być lepszy! Normalnie mam ochotę skakać z radości. Siedzę z mamą i Celine w salonie. Planujemy powoli ślub moich przyjaciół. Mimo problemów i gróźb Dylana chcemy zrobić to jak najszybciej. Będę musiała pogadać z Clary i Jace’em nad ich strojami. Jednak wyzwaniem jest rudowłosa. Musi wyglądać zjawiskowo. A tak z innej beczki to gdzie ona się podziewa cały dzień?

- Dobra Izz. – Mama wyrywa mnie z zamyśleń. – Skub się. Wolisz serwetki w kolorze jasnym ecru czy jasny róż.

Zaczynam się uważnie przyglądać obu kolor. Strasznie trudny wybór.

- Ecru. – W końcu się decyduję.

- Ha! Widzisz, miałam rację! – Pani Herandale cieszy się jak dziecko. – Izz skarbie masz wyśmienity gust. – Uśmiecham się i spoglądam na mamę. Ma przymrużone oczy a z twarzy nie da się nic wyczytać.

Drzwi do salonu się otwierają a w ich progu stają Alec wraz z Valentine. Kiedy dostrzegają nas, od razu zaczynają się wycofywać.

- Panowie nie tak szybko. – Mama ich zatrzymuje. Obaj wyglądają jag by zaraz.

Pan Morgenstern wraz z moim bratem nie zwracając uwagi na protesty kobiet, szybko zwiali z pokoju. Normalnie za nimi się kurzyło.

Już nie mogę. Ta cała sytuacja jest tak komiczna, że już nie mogę. Wybucham śmiechem i padam na kanapę. Spadam na ziemię i tam się wiję ze śmiechu.

- Isabelo. – Mama mówi poważnym tonem. – Mogłabyś zachować trochę powagi.



I jak wam się podoba rozdział? Szczerz ja średnio jestem z niego zadowolona. ; -( Bywały lepsze. 

Mam nadzieje, że będzie dużo komentarzy. Pamiętajcie im więcej komentarzy, tym bardziej chce mi się pisać kolejne rozdziały. ; -)

Zachęcam do komentowania i mam nadzieję, że was nie zawiodłam.



6 komentarzy:

  1. Rozdział BOSKI !<3 Na koniec się zwijałam ze śmiechu XDXDXD I ta scena spaceru... KOCHAM CLACE <3 Piszesz niesamowicie, kocham to opowiadanie !<3 Dodaj szybko NEXT ! A wy inni komentujcie !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Clary ma moc. Jest clace. I ogulnie šwietny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Jace i Clary są tacy uroczy. Super rozdział, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Blog świetny, tak jak i ty <3 NOMINUJĘ CIĘ DO LIEBSTER BLOG AWARD !!!!
    Więcej: http://daryaniolanefilim.blogspot.fi/2015/01/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Abababaabababbaaaab.... Clace i tylko clace. Gupi dylan. O jest takim ****** i ********. Daj mi CLACE<3

    OdpowiedzUsuń