29.12.2014

Rozdział 9

Clary


Budzę się i nie chętnie otwieram oczy. W pokoju jest ciemno. Rozglądam się uważnie. Ktoś w nocy musiał zasłonić okna zasłonami. Przekręcam się leniwie. Koło mnie na łóżku leży przeliczna czerwona róża. Do kwiatu, przyczepiony jest liścik. Otwieram go nie pewnie.


Jesteś moim światłe, które oświeca mi drogę co dnia,
Jesteś powietrzem, bez którego nie umiem żyć,
Jesteś częścią mojego serca i duszy, bez których umieram z każdą sekundą dnia i nocy.

                                                                Jace Herandale



Czytając ten liścik moje serce, urosło o dwa rozmiary. Wiem, że on się stara, ale nie dam tak szybko za wygraną. Troch go jeszcze pomęczę. Poszłam do łaziki, wzięłam długą kompie. Wiem, że na śniadanie nie mam co liczyć. Już dawno je zjedli. Po dłuższej chwilce owijam się ręcznikiem, jak zawsze rozczesuje włosy i zostawiam je rozpuszczone, myje zęby i robię delikatny makijaż.
Z garderoby wyciągam jasno kremowe, praktycznie prawie białe spodnie, kremowo brązową koszule z serduszkami i kremowe buty na koturnie. Ze szkatułki wyciągam bransoletkę, którą kiedyś dostałam od Jonathana. Do tego wszystkiego wybieram brązową kopertówkę.

Z szuflady wyciągam kilka sztyletów w razie potrzeby i przypinam je do spodni, stelą też nie pogardzę. 


Chwytam różę z łózka i z chodzę na dół. Z nadzieją, że spadkom tam Jace'ego. Kieruje się do salonu. Miałam racje, są wszyscy. Nawet więcej osób niż się spodziewałam. Na kanapie obok mojego brata!!! Siedzi Emilii. Brunetka o jasnej cerze i chyba brązowych oczach. Poznałam ją kilka lat temu. Jak tata wyjechał a ja oczywiście, się wymykałam.  Zakładam że jest jego dziewczyną. 


 Na pierwszy rzut oka wydaje się miła i taka właśnie jest.


- Dziękuję za obudzenie.- Mówię, czując jak mój żołądek, wariuje z głodu.

Wszyscy odwracają cię do mnie. Jonathan wstaje i rozkłada ręce jak do misia.

- No chyba zasługuje na przytulaska? - Odzywa się z udawaną urazą.

Zaczynam iść nie pewni, e do niego mówiąc.

- No zasługujesz. - Wyszczerza zęby w uśmiech. Zaraz po tym dodaje. - Na porządnego kopniaka. - Żędnie mu mina. Ale i tak jak zawsze się nad nim lituje i przytulam.

- No widzisz, nie jest tak źle – Wydaje się zadowolony z siebie.

- Ale żeby nie było, i tak oberwiesz.

- Niby za co?

- Bo jestem głodna.

- Nie moja wina.

- Twoja, jeżeli nie przychwyciłeś mi nic do jedzenia.

Puszcz mnie i spogląda mi w oczy. Rabie słodkie oczka. Coś w stylu kota ze Shreka.

- Nie tylko nie te oczka. - Wszyscy zaczynają się śmiać. - Nie, nie pójdę tam! Samuel mnie nie znosi. - Pogłębiłam moją minę. - Nie proszę, przestań! - Jeszcze większe oczy. - Dobra tylko przestań. - Mówi zrezygnowany. Poddał się!!! Udało się!!!

- Ja też tak bardzo cię kocham. - Mówię z nadmiernym uczuciem.

- Tak, tak, ale robię to po raz ostatni.

- Taa jasne.

- A to, co ma znaczyć? Ja wybieram się do jamy grozy, abyś mi tu nie padła, a ty coś takiego? - Mówi, wymachując ręką. Jak on to robi. Nie umiałabym tak udawać.

- Mówisz dokładnie to samo co roku po SYLWESTRZE. A i tak tańczysz na stole i … - Mówię, przypominając sobie jak mój kochany braciszek, tańczy na stole po tym, jak na maksa się upije, zaczyna ściągać koszulkę i wymachiwać nią na wszystkie strony.

- Dobra okej!! Już idę! - Robię uroczy uśmiech.
Jonathan znika za drzwiami. Wszyscy spoglądają na mnie. Czuje się nie zręcznie. Spoglądam na każdego. Mój wzrok zatrzymuje się na Jace'ym, który patrzy na różę, którą trzymam.

- Podoba ci się? - Odzywa się chłopak uwodzicielskim głosem.
Przewracam oczami, rzucam w niego na początku sztyletem. Uchyla głowę. Tak jak przypuszczałam. Następnie różą i wychodzę. Wiem, że moje zachowanie jest nie stosowne zwłaszcza w towarzystwie gościa, ale co mam zrobić?


Jace


Wszyscy spoglądają na mnie. Biorę głęboki oddech i wychodzę z kwiatem. Kieruje się do kuchni. W sierodku przy stole siedzi Jonathan. Coś je nie przyglądam się co dokładnie. Siadam obok i opieram głowę ma rękach.

- Co jest? - Chłopak odzywa się pierwszy.

- No wiesz...- Opowiedziałem o wszystkim, co się wydarzyło, oczywiście pomijając pikantne szczególiki. Wydaje się w ogóle niezaskoczony. - I teraz nie wiem co robić?

- Czyli zakochałeś się po uszy w mojej siostrzyczce? - Przytaknąłem. - No to stary mas przechlapane. No, chyba że to działał w obie strony. - Podniosłem wzrok z zaciekawieniem. - Jeżeli tak jest, powinieneś naprawdę się postarać.


Clary


Nie mogę tak siedzieć. Jestem naprawdę głodna. Mogę się założyć, że mój braciszek, zamiast mi przynieść jedzenie, to pewnie sam je wsuwa.

Idę jak myszka do kuchni. Stoję przed drzwiami. W sierodku jest Jace i Jonathan. Rozmawiają o czymś. Chowam się i nie wiem, czemu podsłuchuję.

- Czyli zakochałeś się po uszy w mojej siostrzyczce? - Nie wierzę. No niby i to powiedział no ale... - No to stary mas przechlapane. No, chyba że to działał w obie strony. - Przybliżam się bardziej. - Jeżeli tak jest, powinieneś naprawdę się postarać.

- Tylko pytanie, co mam zrobić?

Nie wiem. Taka mała rada, przejdź samego siebie.


 

Mam ogromną nadzieje, że si wam się spodoba. Zachęcam do komentowania.
Następny rozdział morze nadejść o każdej porze dnia i nocy. 
Buziaczki i życzę miłego dnia.

5 komentarzy:

  1. Rozdział BOSKI !<3 Biedny Jace XDXDXD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co napisać to takie wow to jest takie dobre że jesteś pierwszą osobą od jakiegoś czasu której napisałam kom czekam na nn i życze dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny ☺ jednak posłuchałaś małej rady czuje że to będzie naprawdę coś "


    - Tylko pytanie, co mam zrobić?



    Nie wiem. Taka mała rada, przejdź samego siebie. "


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki spróbuje cię nie zawieść jak i wszystkich czytelników. Nowy rozdział zapewne jutro, no chyba że będę miała mega wenę jak wczoraj i dodam jeszcze jeden rozdział dzisiaj. Duże prawdopodobieństwo. Pozdrawiam i życzę udanego popołudnia.

      Usuń
  4. Przeczytałam wszystkie rozdziały i już nie mogę się doczekać kolejnego mam nadzieje że niedługo się pojawi <3

    OdpowiedzUsuń